czwartek, 8 sierpnia 2013

Ciąża latem

Pewnie każda pora ma swoje wady i zalety jeśli chodzi o „ciężarówki”, ale ja się naprawdę cieszę, że moja przypadła właśnie na okres letni. Chociaż dużo słyszałam ostrzeżeń i wyrazów współczucia – chodzi o temperatury i samopoczucie. Ale jak zwykle – jest lepiej niż mogłam przypuszczać …

Główna zaleta ciąży w lecie – nie trzeba na siebie dużo wkładać :)
A co za tym idzie, nakłady finansowe na dostosowanie garderoby do zmienionej sylwetki są minimalne. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie wbić się obecnie w jakąś zimową kurtkę albo płaszcz – chyba tylko rozpięte … za to z lekkimi, rozciągliwymi ciuszkami letnimi nie mam żadnych problemów. Większość noszonych to te z czasów przedciążowych – i jeszcze dadzą się trochę naciągnąć ;)

Temperatury faktycznie są czasami uciążliwe, ale można sobie poradzić. Dzień spędzony nad morzem, w wodzie, albo pod parasolem z czymś dobrym w dłoni daje niewiarygodną dawkę energii i dobrego samopoczucia. Jak mi się nie chce iść do ludzi, to jadę do mamy do ogrodu; huśtawka, basenik i smakołyki donoszone przez rodzicielkę – żyć nie umierać … to jest to co tygryski lubią najbardziej.

Jedyny faktycznie poważny minus słonecznej pogody ujawnił mi się na twarzy – pomimo stosowania kremów z wysokimi filtrami nie udało mi się uniknąć przebarwień. Wygląda naprawdę niezbyt budująco :( 

Na necie te przebarwienia są opisane jako „maska ciążowa” i podobno większość z nich znika po porodzie, jak hormony się uspokoją – zobaczymy. Jeśli nie to w pierwszej wolnej chwili trzeba będzie powalczyć …
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – szybko się nauczyłam nosić kapelusze i … podoba mi się. 

Maska ciążowa zniknie, przebarwienia usunę, a dobry nawyk pozostanie …


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz