Rodzice sobie wczoraj
poszli sami na spacer, dzisiaj moja kolej! Mam już przecież cały tydzień,
jestem więc duży i mogę iść zobaczyć kawałek świata. Rodzice ciągle się zastanawiają
czy to nie za wcześnie, że za malutki jestem, że może przewieje … ale przecież
na zewnątrz jest prawie tak ciepło jak w domu, i od samego początku wszystkie
okna są pootwierane i w szpitalu i w domu. Więc wiem już co to powietrze,
lekkie podmuchy wiatru i troszkę chłodu …
Zresztą byłem już na
dłuższych wycieczkach, najpierw przecież wracaliśmy ze szpitala do domku a
potem byliśmy w odwiedzinach u cioci Ewy, która uczyła mnie jak łapać pierś
mamy i pić dobre, ciepłe mleczko :)
Więc taki mały, krótki
spacerek nic a nic mi nie zaszkodzi … no chodźcie już … przecież też się
męczycie zamknięci w domu … będę grzeczny, obiecuję :)
=================================================================================
No i jak tu odmówić takim prośbom malucha :)
Od soboty codzienne
spacery zostały wpisane na stałe w Nasz grafik dnia. Staramy się wychodzić
około 14-15, żeby było w miarę ciepło i przyjemnie, Końcówka lata raczy Nas
jeszcze całkiem przyjemną pogodą – grzech nie skorzystać, a Mały wygląda
naprawdę na zadowolonego.
Pierwszy spacerek był dosyć krótki 20-30 minut i byliśmy
naprawdę zestresowani. Nie wiedzieliśmy czy go odpowiednio ubraliśmy, a może mu
za chłodno, a może za ciepło, czy potrzebuje czapeczkę, czy mu zdjąć? Te
pytania, i kilka więcej, ciągle zaprzątały nasze myśli. Do tego obsługa wózka..
To było naprawdę dziwne uczucie, prowadzenie pierwszy raz w życiu wózka z
dzieckiem. Byliśmy dumni, zestresowani, troszkę zagubieni, jak uczniaki idące pierwszy
raz do szkoły …
Ze spaceru na spacer czuliśmy się już coraz pewniej, teraz
spacerki trwają już godzinkę i są prawdziwą przyjemnością dla całej trójki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz