poniedziałek, 30 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach

Święta, jakie święta? Czy ktoś zauważył Święta Bożego Narodzenia? Gdzieś zapodział się biały puch, który powinien okrywać drzewa i drogi, Święty Mikołaj nawet miał trudności z dotarciem do wszystkich dzieci. Bałwany zabrały swoje marchewkowe nosy i  pochowały się gdzieś głęboko w zakamarkach ogrodów i lasów. Szaro, buro i ponuro, to nie tak powinno wyglądać :(

Na szczęście w domu, przy choince, potrawach wigilijnych i w otoczeniu rodziny atmosfera Świąt została odzyskana. Wigilia w tym roku była dla Nas szczególna. Pierwszy raz spędzaliśmy ją w trójkę. Wiem, że Młody jeszcze niewiele rozumiał i nic nie będzie pamiętał, ale byliśmy wszyscy razem i to było magiczne.
Z dzieckiem wszystko wygląda inaczej; choinka jest jakaś ciekawsza, każda bombka interesująca, prezenty nabierają większego sensu i tylko jedna plama kładzie się cieniem na tym szczęśliwym obrazku … wielkie  ŻARCIE  !!!!!!!!!!!!!!!!!!!  A raczej jego skutki :(

Głupia matka nie potrafiła sobie niczego odmówić ze świątecznych łakoci i jadła wszystko, co tylko pojawiło się na stole, a że pojawiało się dużo i dobrze przez wszystkie dni świąteczne i poświąteczne to katastrofa była tylko kwestią czasu. W nocy z czwartku na piątek przekonałam się jak wygląda kolka u małego dziecka i jak bardzo może maluszek cierpieć. Pierwszy raz w życiu widziałam Młodego tak płaczącego i mam nadzieję, że nigdy więcej tego nie zobaczę. Bużka wykrzywiona cierpieniem, całe malutkie ciałko się prężyło z bólu, oczy błagające o ratunek … Krzyk i płacz wywołany bólem jest zupełnie inny niż płacz wywołany głodem, chłodem czy znudzeniem. Jest w nim mieszanka zdziwienia, zaskoczenia, poczucia niesprawiedliwości, pytanie dlaczego boli i co się dzieje i wielka prośba o pomoc i ukojenie bólu …  W rezultacie pół nocy wszyscy domownicy byli na nogach i próbowali pomóc maluchowi, a ja z poczuciem winy i całkowitej bezsilności tuliłam Młodego i płakałam razem z Nim. W końcu po kilkugodzinnych staraniach brzuszek troszkę odpuścił a Młody zmęczony płaczem zasnął w moich ramionach.  Na szczęście pokusy świąteczne się skończyły a wraz z nimi bolesne wzdęcia Młodego i na buzi znowu pojawił się jego słodki uśmiech :)

Ale, ale … Święta przecież to nie tylko jedzenie, to również … prezenty!!!!!!!!! 
A prezenty najlepiej robi się dzieciom ...

 
 Z zestawu zabawek do kąpieli najbardziej podobała się mata - można było włożyć do buzi i gryźć :)
 
 Mata  fisher price rainforest to był strzał w dziesiątkę. Świetnie rozwija i stymuluje aktywność ruchową. Właśnie na niej pierwszy raz samodzielnie przewrócił się z pleców na brzuszek. A jaki był zadowolony z siebie :)

 Do kompletu i pełni szczęścia karuzelka. Miała uspokajać i usypiać dziecko. Acha, rodzice myśleli, że będzie już łatwe zasypianie w łóżeczku. Nic z tego. Karuzelka wystarcza na chwilę zainteresowania i spokoju, ale usypianie nadal we wspólnym łożu rodzinnym ....

Rodzice również odebrali swój prezent, tuż przed wigilią :) Prezent dla rodziców został dostosowany do potrzeb Młodego, a szczególnie pojazdów przez niego używanych ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz