Aborcja, temat o którym powiedziano już wszystko, co tylko
można i poruszony przez wszystkich, którzy tylko mogli. Wałkowany w tę i z powrotem przez wszystkie możliwe media. Czy można powiedzieć
coś nowego, odkrywczego? Pewnie nie, ale muszę to w końcu z siebie wyrzucić, bo
kolejnych zdjęć i dyskusji spokojnie już nie zniosę. Blog miał pełnić dla mnie
funkcję wentylu bezpieczeństwa, gdy emocje zbyt bardzo dadzą o sobie znać i
właśnie tak mam go zamiar teraz wykorzystać ;)
Już przez chwilę była
cisza, ale jak nic się nie dzieje to najlepszym sposobem na podgrzanie atmosfery
jest wrzucenie jakiejś fotki z małym człowieczkiem w łonie matki i zadziałanie
na emocje tłumu podpisem, że takie maleństwa są mordowane podczas aborcji. I
większość tłumu chwyci przynętę i zacznie szczekać. Przyznaję bez bicia –
trudno się powstrzymać od skomentowania i to nie samego zdjęcia ale komentarzy
pod nim zamieszczanych.
Aż mam ochotę krzyknąć „Bóg dał Tobie nie tylko serce ale i
mózg, więc nie obrażaj jego dzieła i używaj również tego co masz pod czaszką!”
Chyba wszyscy przeciwnicy ustawy aborcyjnej popełniają dokładnie
ten sam błąd logiczny twierdząc, że osoby które nie są przeciwko ustawie aborcyjnej
automatycznie są zwolennikami aborcji i uśmiercania dzieci nienarodzonych, a
czasami nawet narodzonych. Otóż moi drodzy to nie tak, po prostu każdy powinien
mieć prawo wyboru i decydowania o swoim losie. Osobiście mam dosyć wszystkich, którzy
twierdzą że wiedzą lepiej co jest dla mnie dobre a co nie. Ustawodawcy czasami
traktują naród jak ciemną masę, której jeśli się nie nakaże, zakaże, powie co
można a co nie to wyborcy sobie sami zrobią krzywdę. Chcę mieć możliwość podejmowania samodzielnie decyzji
i wybierania co jest dla mnie dobre a co nie. Mam po to wolną wolę i sumienie,
żebym mogła podejmować samodzielnie decyzje i przecież sama wiem, że wolność
człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka .
2. Jesteś tylko inkubatorem więc milcz
Sprowadzanie matek do roli inkubatora, który musi donosić i
wydać na świat niezależnie od tego czy chce czy nie, czy będzie zdrowe czy nie,
jest dla mnie jako kobiety cholernie uwłaczające. To co myślisz, czujesz, czego
chcesz, czy jesteś gotowa podjąć ciężar i wyzwanie wychowywania
niepełnosprawnego dziecka nikogo tak naprawdę nie interesuje, to nie jest medialne to tylko Twój problem,
więc cisza. Jak już miałaś pecha i zaszłaś w niechcianą, wymuszoną ciążę albo
nosisz w sobie uszkodzony zalążek młodego człowieka to Twoje człowieczeństwo
schodzi na drugi plan. Jak ulegniesz presji i urodzisz a potem nie podołasz
ciężarowi wychowania to też gnij w piekle wyrodna matko, która już nie
zasługuje na miano kobiety!
3. Konsekwencje, to nie moja sprawa – radź sobie sama
Zawsze uważałam, że decyzję powinna podejmować osoba, która
ponosi konsekwencje tej decyzji. Nic bardziej mylnego, decyzje obecnie
podejmują wszyscy, tylko nie sam zainteresowany. Bo przecież co ona może wiedzieć.
Masz urodzić, a potem się bujaj sama ze swoimi problemami. Jak ich nie
udźwigniesz, tym gorzej dla Ciebie.
Chętnych świętojebliwych do zlinczowania cała kolejka się ustawi.
A może przemyślimy
kilka rozwiązań alternatywnych, które rozłożą równomiernie konsekwencje:
- osoby, które uważają że nie należy pod żadnym pozorem
wykonywać aborcji i matka musi urodzić powinny
zapłacić dodatkowy podatek . Podatki te zostaną przeznaczone na ośrodki
i wsparcie dla osób niepełnosprawnych i niesamodzielnych (bo dzieci kiedyś
dorastają) i na wsparcie mam, które zostały zmuszone do urodzenia dziecka.
-osoby, które uważają że nie należy pod żadnym pozorem
wykonywać aborcji i matka musi urodzić mają
obowiązek przyjąć na wychowanie niechciane, niepełnosprawne dziecko,
które zostało porzucone.
I jeszcze taki jeden drobiazg, utrzymanie dzieci a potem
osób niepełnosprawnych kosztuje. Wielu rodziców na to nie stać i wtedy
zaczynają się krzyki, że państwo powinno bardziej pomagać. Zgadza się, ale
krzycząc weź pod uwagę, że kołderka jest krótka i nie na wszystko wystarczy.
Krzycząc, że należy rodzić chore i niepełnosprawne dzieci wiedz, że odbierasz
miejsce w żłobku swojemu zdrowemu dziecku, że zmniejszasz szanse zdrowego
dziecka na dostanie się do przedszkola i zdobycie umiejętności społecznych, że
odbierasz dostęp do darmowej opieki medycznej rzeszom dzieci bo leczenie i
utrzymanie jednego niepełnosprawnego osobnika jest troszkę droższe niż dziecka
zdrowego. Nie mówiąc o tym, że większość niepełnosprawnych dorosłych nadal
będzie TYLKO czerpała z budżetu państwa a nie do niego wkładała. Więc stawiasz
pod znakiem zapytania emeryturę i zabezpieczenie swojego dziecka.
Mam wrażenie, że pokutuje taki styl myślenia. Tymczasem
kobiety, które decydują się na aborcję w większości robią to z bólem serca,
zmuszone przez los i okoliczności. Nie dość, że już mają pod górkę to jeszcze
dostają dodatkowe baty, za to że los im nie sprzyja. Zakaz aborcji nie usunie
problemu, zepchnie go tylko w podziemie pogarszając jeszcze bardziej sytuację kobiety.
Są alternatywne, mało legalne ale niewykrywalne środki pozwalające na pozbycie
się niechcianej ciąży. Między innymi środki farmakologiczne na poronienie. Tylko
w wypadku komplikacji i powikłań, pomimo że teoretycznie lekarz ginekolog nie odróżni poronienia
samoistnego od farmakologicznego, kobiety unikają lekarzy. I tak w XXI wieku w środku Europy kobiety
zostały bez opieki lekarskiej.
Z własnego wyboru?
Raczej nie do końca, dzięki mało myślącym krzykaczom. To smutne, że Polka, jak
kobieta w Ugandzie, zostaje pozbawiona racjonalnego systemu pomocy medycznej, psychologicznej, socjalnej. Jesteśmy
krajem trzeciego świata w tym temacie.
Aborcja to raczej nie fanaberia, kaprys a konieczność. I
dla większości kobiet największą karą jest to, że muszą z tą świadomością żyć
do samego końca. Z myślami a jakie by było gdyby żyło, z wyrzutami sumienia, z wątpliwościami.
Bo nawet jeżeli w momencie wykonywania zabiegu jest się całkowicie przekonanym
o swojej racji i słuszności decyzji to wątpliwości mogą przyjść w każdym
momencie życia, przecież cały czas się zmieniamy, dojrzewamy, mądrzejemy. A
jeżeli nie ma żadnych wyrzutów sumienia, wątpliwości, żalu i smutku, tylko czysta
radość z usunięcia dziecka to lepiej, że nie musiało przyjść na świat i być
wychowywane przez taką osobę, bo zrodził by się tylko kolejny potworek bez
emocji i uczuć.
Jestem zarówno
pro-life jak i pro-choice. Ale jestem za życiem w pełnym tego słowa znaczeniu,
nie egzystencją, dogorywaniem, wegetowaniem … wybieram życie.
Niestety nie zawsze życie kaleki jest tak piękne i pełne tak jak życie Nicka Vujicic. On jest bardziej spełniony niż niejedna pełnosprawna osoba, tylko pozazdrościć :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz