czwartek, 5 września 2013

Chusty, nosidełka i inne cuda

Czasami w połowie spaceru nagle wózek przestaje się dziecku podobać i słodki sen wraca dopiero w Naszych objęciach. Póki Maleństwo ma 3 kg nie ma problemu, ale On tak szybko rośnie … Po drugim albo trzecim spacerze, gdy wracaliśmy z Maleństwem na rękach - to znaczy ja pchałam pusty wózek, a MM niósł Maleństwo na rękach – dorośliśmy do pomyślenia o nowym gadżecie, czyli chuście :)

 
Z pozoru temat wydawał się prosty, trzeba kupić długi kawałek materiału, odpowiednio go zawiązać, włożyć dziecko i po sprawie. Acha … naiwności. Weszłam do netu „na chwilkę”, żeby poczytać o chustach, jakie są polecane, od kiedy nosić i jak nosić … i gdzieś mi wcięło pół nocy :(

Wybór chusty jest równie skomplikowany jak wybór wózka! Elastyczne, tkane, kółkowe, z bambusem, bawełniane … kurczę chyba doktorat z tego można zrobić! A do tego różne sposoby wiązań, różne firmy, nie mówiąc o tak przyziemnej rzeczy jak mnogość kolorów – RATUNKU!!!

Jedynym rozsądnym wyjściem z opresji wydawało się znalezienie jakiegoś sklepu na terenie Trójmiasta, gdzie ktoś doświadczony będzie w stanie mi opowiedzieć i pokazać co i jak. Po chwili buszowania po necie znalazłam, cały jeden, sukces jak na tak małą miejscowość jak Trójmiasto ;)

Następnego dnia rano zapakowaliśmy Młodego i ruszyliśmy na drugi koniec świata, czyli gdzieś w okolice Gdańska do sklepu o wdzięcznej nazwie MamaZEN. W swojej naiwności myślałam, że pokażę Maleństwo, dostanę jedyną właściwą chustę, wsadzę malucha, żeby zobaczyć czy mu się podoba i wyjdę cała zadowolona z nowym nabytkiem. Było PRAWIE tak, jak sobie wyobrażałam. A że prawie robi dużą różnicę … 

Chusty elastyczne, o których się naczytałam, że najlepsze dla noworodka, owszem były, ale Pani nie wiedziała jak się je wiąże i generalnie nie polecała, bo szybko dzieci wyrastają … OK, więc elastyczne NIE.

Na polu bitwy zostały chusty tkane i to tylko jeden rodzaj, żeby można było noworodka w nich umieścić. Wydawało się, że będzie już z górki. Ale tylko pozornie – 3 firmy i 5 półek różnych kolorów i wzorków, a między nimi ŻADNEJ czarnej – czyli noszenie dziecka przez MM odpada, chociaż w pokazowej, kolorowej uważam że mu bardzo do twarzy było. Tylko mi jakoś na słowo nie uwierzył … czarna i koniec …

Drugie zderzenie z rzeczywistością – chustowaliśmy dyżurną lalkę, więc nadal nie wiem, czy Nasz Młody będzie zadowolony ze zmiany środka lokomocji :(
 
Byłam już prawie zdecydowana na jedną z chust, jeszcze tylko kilka kolorów do przejrzenia zostało, gdy wzrok mój padł na nosidełko – proste, neutralne w kolorze i dostosowane do noworodka – BINGO!

Wybór zaakceptowany przez MM, nosidło zakupione, spakowane i przywiezione do domu.
Dzisiaj odbyła się próba generalna umieszczenia Maleństwa w Naszym nowym nabytku. Wynik; 1-0 dla dziecka, nosidełko przegrało. Ramiona rodziców w nic nie uzbrojone górą …

HELP!!!
Czy dziecko musi się przyzwyczaić do chusty/nosidełka czy to tylko moje nie lubi żadnych wynalazków? Proszę doświadczone mamy o wszelką możliwą pomoc oraz informacje …

Wiem, wiem, nosząc dziecko w chuście muszę zrezygnować z wysokiego obcasa - bezpieczeństwo przede wszystkim ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz