czwartek, 18 lipca 2013

Zdrowa ciąża – cz. 3. Dieta w ciąży

Właściwie to bardzo nie lubię słowa „Dieta”. Sugeruje ono coś tymczasowego, skończony okres pełen poświeceń i wyrzeczeń po którym można wrócić do starych przyzwyczajeń czyli … starej sylwetki, samopoczucia, zdrowia …

Zdecydowanie wolę określenie „zmiana stylu życia” w tym podejścia do jedzenia; zarówno ilości jak i jakości spożywanych pokarmów.
To określenie oznacza coś permanentnego, zmieniamy przyzwyczajenia i przy nich zostajemy (jeżeli Nam służą oczywiście). Szczerze mówiąc w ciąży moja dieta nie uległa znaczącej zmianie. Praktycznie to co jadłam przed ciążą sprawdzało się również w czasie ciąży. Oczywiście poza alkoholem, który został zredukowany praktycznie do zera. 

No OK, jest kilka innych produktów z których musiałam/chciałam zrezygnować albo ograniczyć a w tym: sushi (chociaż i w tym menu można znaleźć coś dla siebie po ominięciu wszystkich surowych ryb), kawa (ograniczona do minimum i zastąpiona Inką), herbata czarna (również do minimum i zastąpiona pokrzywą), soki z kartonu i napoje gazowane (od czasu do czasu grzeszę colą a poza tym to tylko niegazowana woda mineralna).

Żeby zmienić podejście na trwałe, nie może to być jakieś olbrzymie wyrzeczenie traktowane całkowicie restrykcyjnie. Jeżeli organizm się czegoś domaga z całą stanowczością – pozwalam sobie na drobne grzeszki (byle by nie codziennie i nie za duże). Inaczej prędzej czy później nastąpi całkowite zmęczenie materiału i zniechęcenie. W trakcie ciąży miałam okres, kiedy dzień bez lodów był dniem straconym … i nie było żadnych argumentów, które były mnie w stanie powstrzymać przed konsumpcją kolejnej porcji ;) Po miesiącu całkowicie minęło i mogę w miarę spokojnie przejść obok deseru lodowego, ale i tak raz w tygodniu idziemy na dobrą kawę i lody – takie małe rytuały …


Dzień jak co dzień
6:00 – 7:00 pobudka, toaleta poranna, wyjście na siłownię
7:00 – 9:00 trening, prysznic
9:00 – 10:00 śniadanie, w kilku różnych wariantach w zależności od nastroju, potrzeb organizmu i zawartości lodówki:
                  - płatki owsiane (musli) zmieszane z otrębami + jogurt naturalny + owoce (kiwi i pomarańcz)
                  - serek wiejski z; pomidorem, jajkiem, rzodkiewką, surmii …
                  - twaróg półtłusty z powidłami śliwkowymi,
                  - jajecznica na maśle albo z szynką (bardzo rzadko bo smażone)
                  - jajko na twardo + pomidor, sałata, ogórek itp.
                 - czasami chleb z miodem (pieczywo ogólnie bardzo rzadko i jak już to ciemne, pełnoziarniste, na zakwasie)
               
13:00 – 14:00 obiad, w zależności od tego czy na śniadanie było białko czy węglowodany, ale raczej na obiad staram się jeść węglowodany (kasze, ryże, makarony) z jakimiś warzywami:
                 - kuskus z młodą kapustą,
                 - wszelkie rodzaje makaronów; makaron ze szpinakiem, z warzywami, z brokułami itp. Od czasu do czasu carbonara albo bolognese – ale generalnie są to dania ciężkie i długo je „wspominam” ;)
                   - kasza gryczana odpowiednio gotowana ( 2 godziny namaczania, 5 minut gotowania, 1 godzina leżakowania) + warzywa, ewentualnie jakieś sosy.

18:00 – 19:00 kolacja, raczej białko + warzywa
                     - łosoś na parze podany na szpinaku, brokuła na parze
                     - pierś z kurczaka gotowana w ziołach + pomidor, ogórek itp.
                     - jajko na twardo + pomidor, sałata, ogórek itp.
                     - serek wiejski z; pomidorem, jajkiem, rzodkiewką, surmii …
Przekąski:
- „zielony koktajl”; kefir zmiksowany ze szpinakiem, selerem naciowym, natką pietruszki
- świeżo wyciskane soki owocowe i warzywne; jabłko, marchewka, pomarańcza itp.
- warzywa na parze, świeże owoce sezonowe
- sałata, pomidor, ogórek samodzielnie albo z jogurtem naturalnym
- chłodnik litewski
- kefir, jogurt

Przy powyższym sposobie odżywiania nie mam problemu z robieniem zakupów – do koszyka wpada zawsze podobny zestaw produktów:
-> nabiał: jogurty naturalne, kefiry, maślanki, serek wiejski
-> węglowodany: kasza gryczana, kuskus, makarony
-> płatki śniadaniowe, musli, otręby, bakalie
-> wszelkie dostępne warzywa i owoce
-> białko: jajka, piersi kurczaka, łosoś, dorsz, pstrąg

Zakaz wstępu do kuchni mają następujące produkty:
- sól, cukier, mąka
- cukierki, słodycze, wszelkie chipsy, ciasteczka itp.
- wszelkie potrawy wymagające smażenia i mocnego przyprawiania

Bardzo podoba mi się zasłyszane stwierdzenie, mówiące że w ciąży nie jemy za dwoje tylko dla dwojga – a to znacząca różnica ;)

W pierwszym trymestrze wiem, że jadłam zbyt mało białka zwierzęcego (mięsa). Miałam ochotę tylko na warzywa, owoce, sałatki itp.  W rezultacie pomimo braku jakichkolwiek nudności, wymiotów i innych dolegliwości waga spadła o 3-4 kilo (z 51 kg do 47 kg). Podejrzewam, że maleństwo znalazło sobie dobre źródło białka – moje mięśnie, i skonsumowało 4 kg ciężko wypracowanej masy mięśniowej ;)

Obecnie jestem w 34 tygodniu ciąży i waga od dłuższego czasu waha się pomiędzy 54-55kg. Lekarze twierdzą, że dziecko rozwija się prawidłowo i ma prawidłową wagę (około 2000 g) więc nie ma powodu do zmartwień.

Zachowując rozsądek i umiar w jedzeniu nie odczuwam dolegliwości typu zgaga, zaparcia, nudności. Czasami niestety najdzie ochota na coś niezdrowego (fast food, słodycze itp.) i wtedy faktycznie reakcja organizmu jest natychmiastowa i bardzo nieprzyjemna …


1 komentarz:

  1. Jeżeli będziemy się źle odżywiali to faktycznie może to mieć niezbyt korzystne dla nas i naszego płodu. Jednak jak ja pamiętam jeszcze przed ciążą gdy robiłam test owulacyjny https://apteline.pl/artykuly/test-owulacyjny-dla-kobiet-zasada-dzialania/ to nawet nie wiedziałam, że całkiem niedługo dowiem się o tym że będę mamą.

    OdpowiedzUsuń