wtorek, 5 listopada 2013

Plama, plama co za pech …

Niedawno przez przestrzeń internetowo-blogowo-facebukową przetoczyła się kolejna burza z piorunami. Tym razem została wywołana nie bestialstwem pseudo-matek ale nieudolnością pseudo-speców od reklamy. Chociaż czy to można reklamą nazwać ? A wszystko rozpoczęło się od zaplamionej koszuli.
OK, może nie tak banalnie. Plama pojawiła się na plakacie kampanii stowarzyszenia Olimpiady Specjalne Polska. I pewnie w chwili gdy piszę te słowa, nie ma osoby, która już by się nie otarła o to hasło oraz wszelakiej maści interpretacje i inwektywy wysłane pod adresem jego twórców. 

Czytam te wszystkie słowa pełne oburzenia, potępiające wypowiedzi, przekleństwa itp. i jakoś za żadne skarby nie jestem w stanie wzbudzić w sobie chociaż ułamka tych negatywnych emocji. Może nie mam w sobie wystarczającej wrażliwości? Może nie wiem co czują osoby ”inne”? A może chcę widzieć tylko pozytywne aspekty każdej sytuacji i wierzyć w dobre intencje ludzi? 

A czy są pozytywne strony tego hasła? 

Na pewno akcja została zauważona - nie ma chyba osoby która by obecnie nie wiedziała czego dotyczy to hasło i z jakim wydarzeniem oraz stowarzyszeniem jest związane. Twórcy postąpili zgodnie  ze znaną sentencją marketingową „Nieważne co się mówi, ważne że się mówi”. 

Tylko w tym wypadku zainteresowani chyba by woleli, żeby się nie mówiło. Chociaż trzeba by było spytać zainteresowanych. Tylko kto jest tak naprawdę tym zainteresowanym? Dzieci z Zespołem Downa, rodzice Dzieci z Zespołem Downa, Stowarzyszenie Olimpiady Specjalne, sponsorzy kampanii? Obawiam się, że każda z wymienionych stron akcji ma trochę odmienne poglądy na cel i skuteczność kampanii ;)

Polskiej kampanii została postawiona za wzór kampania Światowego Dnia Zespołu Downa z grzecznym hasłem „Trisomia 21 … i co!”.
I dokładnie właśnie tak jak w haśle piszą - pierwsza reakcja „OK - i co?” Mnie to nie dotyczy i oby tak zostało. Idę dalej swoją drogą. 

Czy cel uświęca środki? 

Czy można zasady z dziedziny reklamy i marketingu stosować w promocji takich akcji i kampanii? Odpowiedź moim zdaniem powinna brzmieć NIE.

Nie mamy tu do czynienia z produktem (który się nie obrazi nawet za najbardziej niesmaczne i przedmiotowe traktowanie)  tylko osobami, które już wiele w życiu przeszły oraz bardzo delikatnym i bolesnym tematem.

Niektóre hasła kampanii są faktycznie dosyć toporne i bez polotu i trzeba wykazać sporo dobrej woli aby poprawnie poniższe zinterpretować. Większość odczyta je zbyt dosłownie:

ZESPÓŁ DOWNA JEST JAK CZKAWKA, KTÓREJ NIE MOŻESZ ZATRZYMAĆ

ZESPÓŁ DOWNA JEST JAK PLAMA NA KOSZULI, KTÓREJ NIE MOŻESZ SPRAĆ

ZESPÓŁ DOWNA JEST JAK ATAK ŚMIECHU W MIEJSCU, GDZIE NIE MOŻNA SIĘ ŚMIAĆ

ZESPÓŁ DOWNA JEST JAK TĘSKNOTA DO KOGOŚ, KTO MIESZKA TYLKO W KSIĄŻCE

ZESPÓŁ DOWNA TO CIĄGŁA TĘSKNOTA DO DOSKONAŁOŚCI

ZESPÓŁ DOWNA. ZROZUM I DAJ MI ŻYĆ

ZESPÓŁ DOWNA TO SEN, KTÓRY TYLKO MI SIĘ PODOBA

ZESPÓŁ DOWNA TO ORYGINALNOŚĆ, KTÓREJ NIE WYBIERAŁAM

Z ZESPOŁEM DOWNA BYWASZ BARDZO SAMOTNY

Nawet, a raczej zwłaszcza, szokować i być kontrowersyjnym trzeba umieć. Dla mnie to taka nieudolna próba zrobienia tego co po mistrzowsku wykonał United Colors of Benetton, którego kontrowersyjne reklamy spotykają się z silną krytyką i … jeszcze silniejszym rozgłosem.

Prawdopodobnie dużo lepszy efekt dało by zamieszczenie wypowiedzi prawdziwych osób na temat swojej choroby i skojarzeń z nią płynących wraz z akceptacją i podpisem. Te same hasła wypływające z ust  osób z Zespołem Downa nabrałyby zupełnie innego znaczenia i wiarygodności. A może osoby chore miały by do powiedzenia coś bardziej prawdziwego i poruszającego …

Nie lubię tłumu więc chodzę własnymi ścieżkami…

Również tam gdzie wszyscy ujadają staram się zatrzymać i dojrzeć drugie dno, czytać pomiędzy wierszami i znaleźć inną interpretację. Nie wierzę żeby twórcy tych haseł chcieli źle – w końcu nie za to im zapłacili. Mogli zrobić to nieudolnie ale na pewno nie ze złymi zamiarami i intencjami. Taką wersję przyjęłam i jej się będę trzymała, żeby mój światopogląd oparty na PMA (Positive Mental Attitude) nie runął zupełnie ;)

ZESPÓŁ DOWNA JEST JAK PLAMA NA KOSZULI, KTÓREJ NIE MOŻESZ SPRAĆ

Pomyślmy inaczej … Czy plama na koszuli zmienia jej podstawową funkcjonalność? Czy uniemożliwia użytkowanie? Nie, koszula nadal ma ten sam fason, tak samo chroni ciało przed nagością, tak samo chroni przed chłodem. Zmieniają się jej walory estetyczne, czyli to co jest subiektywnie postrzegane. Gdyby każdy chodził w koszuli z plamami byłaby to norma i kanon estetyki. Ludzie przyjęli inne normy i kanony i nie chcą plam na koszuli. Czy nie podobnie jest z ZD? Dziecko, człowiek nie traci nic ze swego człowieczeństwa, spełnia takie same funkcje i chce tego samego co inni, zmieniła się tylko estetyka, wygląd. I teraz od otoczenia zarówno najbliższego jak i dalszego zależy co z tym zrobią; niektórzy będą chcieli wyrzucić, bo nie zaakceptują plamy i zmienionej estetyki, niektórzy zaakceptują, inni postarają się wydobyć z zaplamionej koszuli to co najlepsze. Dalsze otoczenie albo będzie wyśmiewało właściciela plamy na koszuli, albo odwracało wzrok udając że plamy nie widzą, albo zaakceptuje ze zrozumieniem – bo nie każdego stać na nową koszulę i nie każdy może wybrać  …

To Twoja i tylko Twoja decyzja co zrobisz z zaplamioną koszulą i jak zareagujesz na jej widok u innych osób ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz