czwartek, 21 listopada 2013

IV trymestr ciąży zakończony – czyli mam już trzy miesiące

Muszę przyznać, że książkę Dr. Karppa „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy” czytałam z lekkim rozbawieniem i nie do końca wierzyłam we wszystkie tezy – co nie znaczy że nie wykonywałam zaleconych działań ;) Teza brakującego IV trymestru ciąży była tą, która wywołała największy uśmiech na twarzy. Ale im bardziej czytałam tym bardziej wierzyłam …

Pan Doktor  chyba jednak naprawdę  wie co pisze, w przeciwieństwie do tych, którzy piszą to co wiedzą ;) 

Młody skończył niedawno trzy miesiące i faktycznie różnica pomiędzy kilkudniowym noworodkiem a trzymiesięcznym dzieckiem jest ogromna.  Chociaż mówiąc szczerze już tęsknię za tym dwutygodniowym, nieporadnym szkrabem. Ciężkie momenty jakoś szybko zostały wyparte z pamięci i jakby ktoś się mnie pytał to z całą stanowczością i olbrzymią pewnością odpowiedziałabym, że przecież było tylko i wyłącznie cudownie ;) Dlatego też piszę tego bloga – jak pamięć zacznie płatać figle to będę miała czarno na białym nabazgrane przez mła

Po pierwsze Mój trzymiesięczniak nie jest już spowijany w  żadnych okolicznościach i w żadnym celu – zdecydowanie nie potrzebuje tego ( i to w momencie kiedy znalazłam na necie otulaczki, które eliminują potrzebę uczenia się trudnej sztuki spowijania kocykiem). 



Po drugie zaczął być interaktywny; gaworzy, śmieje się, bawi zabawkami, reaguje na głosy i o swoich potrzebach daje znać już nie tylko płaczem. Szczerze mówiąc to czasami się zastanawiam, czy jeszcze potrafi płakać. Cały dzień albo się bawi, albo sobie śpi, jakbym już nie kochała to bym się zakochała na zabój. 


Wieczorem jednak daje czasami pokaz swoich możliwości – nocne spanie to nadal drażliwy temat. I nie chodzi o to, że nie przesypia nocy – bo jak już zaśnie to mamy 10h błogiego spokoju przerywanego tylko karmieniem, ale próba zmuszenia do zaśnięcia o godzinie, która Nam wydaje się odpowiednia i w miejscu, które Nam wydaje się odpowiednie to pójście na otwartą wojnę. Po kilku próbach ogłosiliśmy kapitulację, Młody zasypia razem z Nami w Naszym łóżku i o tej samej porze co My. Wieczór zamiast walką i płaczem wypełniony jest zabawą i śmiechem. OK, straciłam swoje 2h na wieczorne ćwiczenia, ale dziecko tak szybko rośnie … ostatnio ze zdziwieniem stwierdziłam, że nawet jak leży i się bawi to wolę siedzieć i mu się przyglądać, niż iść coś pożytecznego zrobić. Przecież tych chwil nikt, za żadne pieniądze tego świata mi nie zwróci …

Po trzecie porządkujemy rytm dnia wprowadzając łatwy plan opracowany przez  Tracy Hogg  i opisany w książce „Język niemowląt” .

Jedz, kiedy jesteś głodny. Pij, gdy masz pragnienie. Śpij, kiedy odczuwasz zmęczenie.

Sentencja buddyjska

Znowu początkowe sceptyczne podejście zostało zastąpione optymistycznym nastawieniem. Po jakimś czasie Młody kładziony po karmieniu do łóżeczka ze swoimi zabawkami grzecznie się bawił, a gdy się zmęczył to sobie zasypiał, Hallelujah!!! Ostatnie dni zaczęły być wręcz nudne – nie wiem co z wolnym czasem zrobić, a z przyzwyczajenia nie zajmuję się niczym poważnym i jestem jeszcze w ciągłej gotowości na noszenie, tulenie, usypianie ….  

OK, dzienna sielanka wieczorem zamienia się nadal w walkę, po 18:00 nagle łóżeczko zaczyna być wrogiem numer jeden i próba zbliżenia się do niego i porzucenia w nim dziecka kończy się gwałtownym sprzeciwem. Jak pisałam wcześniej – tą rundę Młody wygrał, śpi z Nami. Zresztą pomyślałam sobie chwilkę i doszłam do wniosku, że ja sama w zimnym łóżku też nie potrafię zasnąć, muszę się przytulić do ciepłego ciała MM i dopiero wtedy przychodzi Morfeusz… więc świetnie  rozumiem Młodego i nie będę mu zabierać tego, czego sama sobie bym nie dała odebrać …


Podsumowując, przez pierwsze trzy miesiące przeprowadził Nas Dr. Karp, a teraz w swą opiekę wzięła Tracy Hogg. Zobaczymy w czyje ramiona wpadniemy na kolejnym etapie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz