Miałam już nie poruszać takich tematów, miałam się nie
denerwować, miałam się skupić na samych pozytywnych myślach i odejść od tematów
bazujących na wywoływaniu negatywnych emocji, tematów które nie wprowadzają nic
konstruktywnego, a tylko wywołują ujadanie sfory …
Ale nie dam rady, jak z siebie tego nie wyrzucę „na papier”
to znowu wieczór będzie do tyłu, a mam w planach skupić się na przyjemnych
stronach życia …
Na fb Dorota Zawadzka udostępniła link do artykułumówiącego o znalezieniu małej dziewczynki w bagażniku samochodu, w którym
prawdopodobnie żyła od urodzenia. Sam fakt mocno poruszający tak jak i stan tej
dziewczynki oraz świadomość tego, co musiała przejść.
Ale jak zwykle najciekawsze są komentarze … Rzesza świecie
oburzonych może się wyżyć na biednej matce odsądzając ją od czci i wiary.
Życzenia śmierci to te jedne z łagodniejszych. Wszystkie idealne matki, nie
wychylając nosa ze swoich idealnych domów, wylały wiadro pomyj i poczuły się
lepiej – bo one przecież by NIGDY tak nie postąpiły.
„Myślenie to najcięższa praca, dlatego tak mało ludzi ją
wykonuje”
I tylko kilka rozsądnych osób próbowało się zastanowić
dlaczego doszło do takiej sytuacji. Ale głosy rozsądku nawołujące do
jakiejkolwiek polemiki i myślenia utonęły w potopie jadu …
Znowu drażni mnie ocenianie bez znajomości kontekstu
sytuacji. Chwilę wcześniej, te same przykładne Matki Polki odsądzały od czci i
wiary kobietę, która ośmieliła się przyczepić do drogich butów dziewczynki na
plakacie z prośbą o pomoc, ponieważ krytykowała nie znając całej sytuacji. Ale
jak mogą tylko wyrazić swoje oburzenie, to już całość sytuacji nie ma
znaczenia. Hipokryzja na całego!
Żeby rozwiązać problem trzeba poznać jego przyczynę a nie
krzyczeć „zabić sukę” bez chwili zastanowienia. Idąc tym tokiem rozumowania, to
w ramach prewencji należy zabić wszystkie przyszłe mamy, bo każda z nich może
się okazać potworem i skrzywdzić swoje dziecko .
"Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono"
Nie od dzisiaj wiadomo, że przy odpowiednich uwarunkowaniach
można prawie każdego zmusić/skłonić do zrobienia rzeczy, które w normalnych
warunkach uważałby za co najmniej nieetyczne. Psychologia zna takie
eksperymenty … Dlatego też wystrzegam się jak ognia stwierdzeń „bo ja bym nigdy
tak nie postąpiła”. Bliższe prawdy jest stwierdzenie: „bo ja mając kochającego
męża, szczęśliwy dom, wspierającą rodzinę, pieniądze i pracę, siedząc w
wygodnym fotelu i pijąc kawę, nie skazałabym swojego dziecka na cierpienie” i w
to jestem skłonna uwierzyć.
A teraz zmień scenerię – jesteś biedną kobietą w obcym kraju, bez pracy, bez pieniędzy, bez
wsparcia rodziny. Masz sfrustrowanego męża, który nie ma pracy a jest
alkoholikiem i na tobie odbija swoje frustracje znęcając się nawet niekoniecznie
fizycznie ale psychicznie. Żyjesz w ciągłym strachu o siebie i swoją trójkę
dzieci. Słyszysz od męża, że jak będzie kolejne dziecko to zaszlachtuje i
ciebie i wszystkie bachory, bo nie ma za co darmozjadów wyżywić itp. … I w
takiej sytuacji zachodzisz w ciążę, aborcji niet bo nie zasługujesz, mąż
wiedzieć nie może, bo wyżyje się na Twoich urodzonych dzieciach … co robisz???
Nie mów nic – nadal siedzisz w swoim wygodnym fotelu w swoim ciepłym domku i
czekasz na kochającego męża …
W takich momentach staje mi przed oczami film „Tina” –
piękna, mądra, utalentowana Tina Turner pozwala, żeby uzależniony od narkotyków
i alkoholu mąż znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, a ona trwa przy
mężu, starając się tłumaczyć jego zachowanie. Dopiero brutalnie zgwałcona i
pobita znajduje siłę żeby odejść.
Oglądając ten film głośno krzyczałam, że ja bym NIGDY sobie
na takie traktowanie nie pozwoliła, że bym zabiła skurwiela itp. A życie jest
bardzo przewrotne i tylko czeka na takie deklaracje, żeby Nam pokazać jak mało
o sobie i świecie wiemy. Kilka lat później obudziłam się uświadamiając sobie, że
jestem na najlepszej drodze w swoim związku, żeby przeżywać taki sam horror
jaki przeżywała Tina i nie potrafię sobie sama poradzić. I tyle było z mojego
NIGDY …
A na koniec mam złą wiadomość, w chwili gdy piszesz
kolejnego oburzonego posta, gdzieś na świecie doznaje podobnie okropnej krzywdy
kolejne dziecko. Twoje święte oburzenie i krzyki niczego nie zmienią.
To co możesz zmienić to siebie i swoje podejście. Przez
zmianę siebie wpływasz na otoczenie najpierw najbliższe z czasem coraz dalsze. Dając dobry przykład i wsparcie osobom
słabszym zdziałasz dużo więcej niż domagając się potępienia tych, którzy nie
wytrzymali presji …
PS. Pomimo, że zdarzenie nie miało miejsca w Polsce, to i
tak musiały paść komentarze pod adresem Naszej Ojczyzny, bo jak przeżyć dzień
nie narzekając na swój kraj …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz