wtorek, 8 października 2013

Tacierzyństwo … to brzmi dumnie

Jak zmotywować partnera, żeby czynnie brał udział w wychowaniu dziecka? Jak podzielić obowiązki po przyjściu na świat nowego członka rodziny? Co robić, gdy partner nie jest skory do pomocy przy dziecku? Takie i wiele podobnych pytań krąży po necie i po głowie świeżo upieczonych matek. Jednej, niezawodnej i zawsze skutecznej recepty nie ma. Wszystko zależy od tego z kim się związałyśmy, jak budowany był związek od początku znajomości, od wychowania i przekazywanych wzorców. Można dużo naprawić i skorygować, ale nie wszystko i … nie każdy ma doktorat z psychologii ;)

 Dzięki Bogu, albo raczej Naszej inteligencji, udało Nam się zbudować całkiem poprawnie i wydajnie funkcjonujący model związku w trudnym momencie jakim jest pojawienie się dziecka. Nie będę pisała jak bardzo zmienia się życie pary w tym okresie i to we wszystkich aspektach; emocjonalnym, fizycznym, uczuciowym + ciągłe zmęczenie i brak czasu. O tym piszą wszędzie ;)

Moim zdaniem jest kilka elementów, które mają znaczący wpływ na powodzenie całej akcji pod tytułem „aktywne tacierzyństwo i partnerskie wychowywanie dziecka”.

  1. Zmiana i jasne określenie priorytetów wraz z „wizją końca”. Nie ma co udawać, że nic się nie zmieni. Trzeba przyjąć do wiadomości i głęboko w sobie zakorzenić przekonanie, że pierwsze 3 miesiące są całkowicie poświęcone dziecku. Jeśli uda się wykroić chwilkę na swoje przyjemności to super, jeśli nie – to i tak zakładaliśmy taką sytuację i nie ma niepotrzebnych rozczarowań i pretensji. I paradoksalnie, im więcej czasu i miłości damy dziecku w pierwszym okresie, tym będzie się czuło bezpieczniej i będzie szczęśliwsze i tym więcej czasu para ma dla siebie. Szczęśliwe i zadowolone niemowlę prześpi prawie całą noc w swoim łóżeczku, a my mamy czas na wieczorną wspólną kąpiel, wzajemny masarz, pieszczoty. Dla mnie osobiście szalenie ważna jest właśnie „wizja końca”, czyli co będzie za 3, 6, 12 miesięcy – dużo łatwiej wtedy przetrwać naprawdę trudne chwile. Wiem, że jak maleństwo skończy 3 miesiące to zaczniemy wszyscy razem chodzić na basen na zajęcia dla niemowlaków. Jak skończy 6 miesięcy to pojedziemy na wspólne wakacje w góry, weźmiemy opiekunkę i będziemy mogli pójść na chwilę na narty. Jak skończę karmić, to żeby odświeżyć związek pojedziemy w jakieś romantyczne miejsce tylko we dwoje zostawiając Malca pod opieką babci …

  2. Budowanie relacji emocjonalnych od samego początku. Poród rodzinny i wspólne pierwsze chwile – nie wierzyłam kiedyś, że będą dla mnie tak ważne. Myślałam, że wyjdę ze szpitala już w dobrej formie i dopiero taka pokażę się Mojemu Mężczyźnie. Nic  głupszego nie mogłabym zrobić. Wspólny poród, pierwszy krzyk dziecka, przecięcie pępowiny, pierwsza chwila w ramionach tuż po narodzeniu – dla mężczyzny to niesamowita dawka emocji, która bardzo mocno buduje i utrwala związek z dzieckiem. Zabranie partnerowi tych pierwszych momentów z życia dziecka to czysty rabunek emocjonalny, coś czego nie da się nadrobić i odbudować. Dodatkowo, jeżeli jest możliwość wspólnego pobytu w szpitalu to grzech jej nie wykorzystać. Razem z partnerem, ramię w ramię uczyliśmy się opieki nad dzieckiem i zaspokajania potrzeb Malca. Mężczyzna buduje wtedy mocne poczucie odpowiedzialności za oboje zarówno obolałą, zmęczoną porodem matkę jak i bezbronne dziecko.

  3. Podział obowiązków. Wiadomo, że każdy jedne zajęcia lubi bardziej, inne mniej. Można więc określić mniej więcej co, kto robi i kiedy. A w potrzebie się wyręczać. Jedyną rzeczą, której partner nie jest w stanie przejąć to karmienie – brak mu pewnego atrybutu ;) Myśmy mieli to szczęście, że MM mógł (a raczej musiał) wybrać 6 tygodni zaległego urlopu i mogliśmy budować „Nowy Świat” razem od podstaw. W nocy ja wstawałam do Młodego i go karmiłam, za to wczesnym świtem, gdy mały był marudny MM brał go na ręce i szedł do drugiego pokoju, żebym mogła się wyspać. Utulanie płaczącego Malca zawsze przejmowała osoba mniej zmęczona – rozdrażnienie szybko udziela się dziecku.  Rano jak karmię Młodego, MM robi dla Nas śniadanie. Nakarmiony, wyspany Malec ułożony w huśtawce daje Nam pół godzinki na wspólną konsumpcję. Ja lubię sprzątać a szczególnie odkurzać więc tych obowiązków bronię jak niepodległości, chociaż MM czasami się o nie upomina ;) Za to kuchnia to takie zbędne miejsce w domu i to pole mogę oddać …

  4. Nie krytykować. Nie każdy jest od razu perfekcjonistą i czasami mamy wrażenie, ze same zrobimy coś lepiej, szybciej. Ale czasami warto zostawić mężczyznę sam na sam z malcem i pozwolić mu sobie poradzić. Z czasem wyrobi sobie dobre odruchy i znajdzie swoje sposoby. U Nas MM jest mistrzem w spowijaniu i wieczornym usypianiu Młodego, chociaż początki bywały trudne.

  5. Znaleźć czas dla Partnera. Przyjście dziecka na świat nie oznacza, że już tylko ono istnieje i tylko ono się liczy. Jeżeli mamy podejście „murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść” to nie wyobrażam sobie, żeby mężczyzna był zadowolony i chciał pomagać. Nie potrafiłabym zaakceptować sytuacji, gdzie ja śpię z dzieckiem a partner idzie do innego pokoju. Musi się wyspać bo rano wstaje do pracy? OK, nie ma sprawy. W nocy cichutko ja karmię młodego a MM śpi. Po powrocie do pracy dostał zakaz porannego wstawania – ja mogę odespać razem z dzieckiem w ciągu dnia. No i najprzyjemniejsze chwile to te, gdy mam obu swoich mężczyzn przy mnie. Łóżkowe Przytulanki w trójkę, to jest to co tygryski lubią najbardziej J Może zboczona jestem, ale uwielbiam karmić Młodego bladym świtem, leżąc w półśnie w łóżku i czując jak MM przytula się do moich pleców ….
Jak zmotywować partnera do pomocy? Każdego trzeba inaczej. Warto wiedzieć na czym partnerowi zależy i stosować pozytywne wzmocnienie. Nie krytykować, doceniać, wspierać i nie zapominać, że też jest żywą istota i ma swoje uczucia i potrzeby. Nas wspierają hormony, instynkt i matka natura, która dała odpowiednią dawkę cierpliwości, empatii i wytrzymałości. On musi sobie radzić bez tych udogodnień …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz