Ostatnio mieliśmy chyba mały kryzys, to już drugi miesiąc odcięcia od kina, telewizji, filmów … Wypad do Empiku zakończył się nabyciem kilku książek i całej sterty czasopism do których były poprzypinane płyty DVD z bardziej lub mniej ambitnymi filmami. W jednej z gazet była płyta z filmem „Oszukane”, a ponieważ jakoś ostatnio wszystko co ma cokolwiek wspólnego z dziećmi budzi moje zainteresowanie więc i ten krążek został szybko użyty.
Najbardziej zaskoczyła mnie i poruszyła … moja własna reakcja! Trzymając Młodego w ramionach, przeryczałam pół filmu i były momenty, że trudno było mi się uspokoić! MNIE, która do tej pory totalnie racjonalnie stąpała po ziemi, wszystko było łatwe do wytłumaczenia i poukładania, która normalnie taki film potraktowałaby jako słabe studium psychologiczne, a głównych bohaterów wyśmiała za brak umiejętności rozmawiania i racjonalnego rozwiązywania problemów.
I co ciekawe, to wcale nie świetna fabuła, czy rewelacyjna gra aktorska mnie tak poruszyły. Rozryczałam się jak dziecko przy scenie, gdzie w szpitalu pokazana jest sala z noworodkami. Pokazany był pokój wypełniony łóżeczkami (takimi jak stało w Naszym pokoju szpitalnym w Wejherowie) a w każdym łóżeczku leżał zrozpaczony, zapłakany bobas. I nikogo w pobliżu, kto mógłby i chciałby wziąć tą kupkę nieszczęścia na ręce, przytulić i pomóc zrozumieć ten nieprzyjazny, obcy świat do którego został wyciągnięty z ciepłego i bezpiecznego łona matki.
Przypomniałam sobie pierwsze chwile z Młodym w szpitalu i serce przeszył ogromny ból … NIE WYOBRAŻAM SOBIE, żeby ktokolwiek zabrał mi maleństwo po porodzie, żebym nie mogła go trzymać i tulić i zapewniać warunków jak najbardziej zbliżonych do tych, które znał przez 9 miesięcy…
Świadomość, że taki był standard jeszcze jakiś czas temu wręcz bolała.
Dla matki zmęczonej porodem może to było wygodniejsze i łatwiejsze – mogła odpocząć i dostawała dziecko tylko na karmienie. Ale co musiał ten malec przeżywać – dobrze, że nic nie pamiętamy zarówno z porodu jak i pierwszych chwil życia, trauma byłaby nie do zniesienia.
Zresztą na Szkole Rodzenia właśnie położna zwracała uwagę na fakt, że poród dla dziecka jest dużo większym wysiłkiem niż dla matki. Właśnie dla dobra maleństwa trzeba się dobrze przygotować i spiąć, żeby poszło szybko i sprawnie. To co czuje maluszek podczas porodu dla Nas jest niewyobrażalne! Malec musi wytrzymać nie tylko ścisk podczas skurczów, otrzymuje też mniej tlenu i jest wręcz „wyciskany” z wód płodowych …
Jestem egoistką i to ogromną, ale podczas porodu myślałam tylko o Nim, o moim dziecku.
- Oddychałam głęboko najlepiej jak umiałam, właśnie dla Niego, żeby dotlenić dziecko przed kolejnym skurczem – mnie tylko bolało, On miał zabierany tlen.
- Wizualizowałam szybkie i szerokie rozwarcie szyjki macicy, właśnie dla Niego – ja leżałam w znanym środowisku pod opieką bliskich i lekarzy, On walczył z coraz większym ściskaniem nie wiedząc co się dzieje.
- Mocno pracowałam podczas skurczów partych, żeby mu pomóc pokonać ostatnią przeszkodę - ale to On wykonał cała pracę „wykręcając” się na świat przez twardą miednicę.
I po takich przeżyciach odmawiało mu się kontaktu z matką, jej bliskości, znajomego ciepła, zapachu, rytmu serca … Strasznie się cieszę, że mogłam rodzić „po nowemu” a raczej zupełnie po staremu – bo to przecież powrót do naturalnego stanu rzeczy , czegoś zupełnie instynktownego.
Druga sprawa, to fakt, że przez cały czas pobytu w szpitalu ani na chwilę nie straciłam dziecka z oczu. Był cały czas albo w pobliżu, albo przy mnie. Nie było więc możliwości podmiany, zamiany, pomyłki przy przynoszeniu dzieci do karmienia. A te podejrzewam nie były aż takie rzadkie …
Młody był bardzo drobnym dzieckiem, więc wszystkie opaski z nazwiskiem (całe 3) pogubił w ciągu pierwszej nocy. A potem bądź mądry i pisz wiersze czyje to dziecko … zanosi się pierwszej z brzegu mamie …
Oszukane, tak to bardzo dobry tytuł … oszukane były zarówno matki, którym wmawiano, że dla ich dobra zabiera się dzieci po porodzie, jak i noworodki, które zamiast w ramiona matki trafiały do zimnych łóżek szpitalnych …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz