wtorek, 25 marca 2014

Jest mi sielsko-anielsko

Od jakiegoś czasu jest mi sielsko-anielsko. Dziecię moje rozwija się cudnie, jego uśmiech i gaworzenie zastępuje cały świat zewnętrzny. Młody ma już 7 miesięcy i szybko przyswaja nowe umiejętności. Kontynuujemy naukę samodzielnego jedzenia, przetykaną podawaniem słoiczków – jedno i drugie sprawia dużo radości. Wczoraj zaczął z Nami „rozmawiać”. Przeleżeliśmy pół wieczoru w Naszym łóżku słuchając jak dziecko składa różne dźwięki i ma w tym ewidentną przyjemność. Po godzinie Młody zmęczony przytulił się i zasnął.


Oczywiście są mniejsze i większe problemy spędzające mi sen z oczu:

- nadal występują problemy skórne i jestem coraz bardziej przekonana, że mają one mało wspólnego z dietą. Kilka miesięcy eksperymentów i obserwacji utwierdziło mnie  w tym przekonaniu. Do tego artykuły znalezione w internecie i rozmowa z pediatrą. Generalnie lekarze prawie o każdym problemie skórnym mówią alergia bo tak łatwiej, ale tylko pewien procent jest faktycznymi alergiami skórnymi, reszta to po prostu nierozwinięta skóra dziecka i wszystkie „alergie” przechodzą z wiekiem. 
Wspólne śniadania to już rytuał, i to bardzo przyjemny rytuał :)
Pożyjemy, zobaczymy, na razie dalej obserwuję Młodego i próbuję złapać zależności. Bo przecież lekarz, który widzi Nas 15 minut raz na jakiś czas nie będzie w stanie tego zrobić – nie oczekujmy rzeczy niemożliwych ! ;)

- Młody ssie swojego kciuka katując go niemiłosiernie. Trwa nauka używania smoczka, na razie największe sukcesy na tym polu ma Babcia, której udało się już uskutecznić trzy drzemki dziecka ze smokiem w buzi zamiast kciuka. Kciuki Młodego są już w fatalnym stanie, do tego coraz więcej osób spotkanych przypadkowo uświadamia mnie podając przykłady własnych dzieci, które ssały kciuk do 6-7 roku życia i dopiero dosyć drastyczne sytuacje typu złamanie ręki potrafiły oduczyć. 
Smoczek jest naprawdę fajny, tylko Ty nie wiesz jak go używać - mówi Mój Mężczyzna dając dziecku "gryzaka" :)
Faktycznie zauważam, że zaczyna być to odruch nawykowy, wykonywany bezwiednie. Chociaż nadal głównie w określonych sytuacjach: ból zębów, głód, zmęczenie, potrzeba samouspokojenia się. Wiem, że gdybym poświęciła więcej czasu dziecku i odpowiadała na wszystkie potrzeby nie było by problemu, ale … sprzątanie, prasowanie, gotowanie itp. 

Ulubiona pozycja Młodego, na tatusiu zapomina o każdym bólu :)
- ząbkowanie okazuje się na razie nie takie straszne. Trochę uciążliwe dla Nas, bolesne dla Młodego, ale daje się wytrzymać. W sytuacjach kryzysowych wieczorem Młody dostaje trochę Paracetamolu i dziecko może spokojnie spać. Na co dzień doskonale spisuje się Dentinox, Młody wyraźnie lubi jego smak i dosyć szybko zapomina o bólu zębów. Chociaż pazurki musi mieć króciutko przycięte, bo uszy i twarz inaczej są mocno podrapane :( Na razie na liczniku są dwa śliczne ząbki na dole i walczymy z wyrzynającymi się górnymi :)

- usypianie to niekończąca się opowieść, która nigdy nie wiem jak się rozwinie. I tu znowu mistrzynią jest Babcia, która potrafi sprawić, że Młody wykonuje 3-4 drzemki w ciągu dnia po półtorej do dwóch godzin każda !!! Babcia usypia go w wózku i czuwa nad spokojem jego snu. Ja niestety chcę szybko uśpić i zaczynam krzątać się po domu, co skutkuje góra półgodzinnym snem dziecka :(
No i idę na łatwiznę – przyzwyczaiłam dziecko do zasypiania przy cycu i przytulonego do mnie. Cały czas mam zamiar to skorygować i wyprostować i … jest dokładnie jak z dietą – od jutra zacznę ;)

Stwierdzam, że na razie cieszę się jego bliskością i lekkim uzależnieniem. Bo kiedy jak nie teraz? Za kilka lat sam mi powie, żebym dała mu spokój bo koledzy, bo dziewczyna, bo inne rzeczy niż Przytulanki ma na głowie …

Uwielbiam ten moment, kiedy budzi się, otwiera swoje śliczne oczęta, spogląda na mnie i na jego twarzyczce pojawia się piękny uśmiech zdający się mówić „Mamusia!!!”. Ten uśmiech i ta radość jest bezcenna :)





Właśnie się obudził, zobaczył mnie obok z laptopem, uśmiechnął się i zaczął słodko gaworzyć … to znak, że mój czas wolny właśnie dobiegł końca i pora zająć się dzieckiem.


A chciałam coś mądrego napisać o strajkujących matkach dzieci niepełnosprawnych i emocjach jakie budzą. Ja mam odczucia co najmniej ambiwalentne … jak znajdę czas wieczorem i coś skrobnę to będę najgorszą osobą pod słońcem odsądzaną od czci i wiary przez „poprawnie świętojeblwych rzygających empatią” ale wykazujących się brakiem myślenia logicznego i nastawionych roszczeniowo, bo tak …

Bardziej jednak prawdopodobne, że zajmowanie się dzieckiem i zabezpieczeniem jego przyszłości, żeby nie musiało w przypadkach losowych żebrać od osłów pod sejmem nie pozwoli mi na czczą krzykaninę w necie …


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz